Kiedyś jak jeszcze nie zwracałam większej uwagi na zawartość moich potraw, dość często używałam do rożnego rodzaju sałatek albo makaronów gotowych sosów z torebki. Co prawda zanim te produkty się pojawiły, pod koniec szkoły podstawowej “wymyśliłam” swoją wersję sosu vinegret, jednak była ona trochę niedoskonała bo jednym z jej składników był cukier.
Będę we Włoszech zauważyłam, że Włosi do sałatek używają tylko i wyłącznie oliwy i octu balsamicznego. Fajne połączenie, które do dzisiaj często stosuję. Jednak będąc chyba po 2 poście dr Dąbrowskiej włączyła mi się wielka inwencja kulinarna i wpadłam na pomysł, żeby zrobić swój sos do sałatek, który idealne nadaje się też jako przyprawa do ryb, marynata albo pesto do makaronu
- świeża bazylia
- inna zielenina np. natka pietruszki, koperek, rozmaryn, kto co ma i lubi
- 1 lub 2 ząbki czosnku
- garść orzechów nerkowca
- szczypta soli
- ocet jabłkowy mętny lub sok z cytryny / limonki
- oliwa z oliwek
W zależności od tego co mam w domu, czasem dodaję awokado zamiast oliwy, trochę białego wina, parmezan.
Wszystko trzeba wrzucić do blendera i zmiksować na jednolitą masę. Jeżeli masa jest za gęsta, a chcemy jej użyć jako sosu do sałatki, można dolać trochę wody lub oliwy.
Smakuje i pachnie obłędnie, o a walorach zdrowotnych nie wspomnę. Zupełne przeciwieństwo sosów z torebki.
Would you say your pest is the besto? 🙂