Nie lubię owsianki

Od momentu jak zaczęłam chorować, znacznie większą uwagą zwracałam na to co jem. Pierwszym przełomem w moim życiu było zastosowanie protokołu autoimmunologicznego – a co tam, poszłam z grubej rury. Skoro brałam leki, wyniki miałam dobrze, a czułam się dalej fatalnie, więc postanowiłam, że muszę coś zmienić. I to właśnie zmiana sposobu odżywania dała mi najwięcej.

Za słodyczami nie przepadam, ale czasem każdy chciałby zjeść coś dobrego. Tak samo jak za słodyczami – nie przepadam za owsianką. I ogólnie miałam spory problem ze śniadaniami jak wróciłam do „normalnego” jedzenia.

Ostatnio zebrałam kilka moich przepisów na śniadania i słodycze w zupełnie nowej formie. Oto kilka z nich.



Owsianka w formie gofrów – ulubione śniadanie mojego męża.

Jak kupiliśmy gofrownicę, był do niej dołączony przepis, więc zmodyfikowałam go lekko na własne potrzeby. Od tej pory nie potrafię zjeść zwykłego gofra, może dlatego, że jest dla mnie za słodki


  • 2 jajka
  • 1.5 łyżki miodu
  • 0.5 łyżeczki wanilii lub cukru z prawdziwą wanilią
  • 1 szklanka wody gazowanej
  • 2/3 szklanki mleka roślinnego
  • ¼ szklanki oleju kokosowego
  • ¾ szklanki mąki owsianej
  • ¼ szklanki mąki ryżowej lub z tapioki
  • ½ łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 garść otrębów owsianych lub jaglanych lub jakie się ma w domu
  • ½ szklanki namoczonych płatków owsianych lub innych – ja używam owsiane bezglutenowe
  • 1 garść wiórków kokosowych (jak nie mam to daje mielone migdały lub podobne)


Jajka utrzeć z miodem i wanilią. Można miksować lub po prostu dobrze wymieszać wszystkie składniki. Najpierw do jajek dodaję wodę i mleko, a później wszystkie sypie produkty. Czasem zapomnę rozpuścić oleju, więc dodaję pół łyżki nierozpuszczonego.
Warto pamiętać, że ciasto jest trochę gęstsze niż normalne na gofry.
Gorącą gofrownicę smaruję olejem kokosowym i na to kładę masę owsiankowo-gofrową. Nigdy nie kładę pełnej porcji, ponieważ ciasto jest gęstsze i może wypływać.
Jedną porcję robi się ok. 3-4 min. Przepis starcza na ok. 8 gofrów.
Można podawać z owocami jakie się lubi lub bez 🙂 Czasem robię wersję kakaową – wtedy do masy dodaję 1 czubatą łyżkę naturalnego kakao.



Owsiano – bananowe placuszki – najszybszy przepis ever

Na ten przepis natknęłam się w drugiej książce Hannah Grant – https://www.hannahgrant.com/ – którą kupiłam po jej wykładzie na kongresie kolarskim w Sopocie. Hannah była wtedy szefem kuchni w Tinkoff Saxo i gotowała podczas Tour de France. Jej przepisy są na prawdę banalnie proste, dlatego tak je lubię.

  • 3 dojrzałe banany
  • 4 jajka
  • 80 gr otrębów owsianych
  • szczypta cynamonu
  • owoce
  • syrop klonowy

Płatki owsiane zmieliłam blenderem na mąkę (można dodać po prostu mąkę owsianą jak komuś się nie chce, ale wiadomo, otręby są mniej przetworzone). Banany rozgnieść widelcem w misce, wrzucić do nich mąkę cynamon i wbić jajka. Wszystko wymieszać widelcem na jednolitą masę. Smażyć na oleju kokosowym – mniej się dymi. Owoce i syrop klonowy do dekoracji. Z przepisu wychodzi ok. 10-12 placów.



Placuszki ryżowo – kokosowe z waniliowo-cytrynowym sosem – czyli śniadanie z „resztek”

Kolejny przepis Hannah, który bardzo lubię, bo można wykorzystać do niego resztki 😉 reszki ryżu z obiadu z poprzedniego dnia, przekrojoną cytrynę, resztki jogurtu.

  • 250 gr ugotowanego ryżu
  • 1 banan
  • 2 jajka
  • 50gr mąki kokosowej – ja daję wiórki jak nie mam mąki
  • szczypta soli
  • szczypta cynamonu
  • 20gr jogurtu greckiego albo kokosowego
  • 1 cytryna lub 2 limonki lub pomarańcza – co macie
  • wanilia lub Ekstrakt naturalny Wanilia Bourbon
  • łyżeczka miodu

W dużej misce ugnieść banana i dobrze wymieszać z ryżem, jajkami, mąką kokosową (lub wiórkami) solą i cynamonem. Smażyć placki na średnio rozgrzanej patelni.
Jogurt wymieszać z sokiem z cytryny (limonek lub pomarańczy), wanilią i miodem. Można podawać z owocami jakie się lubi lub bez J i posypać wiórkami kokosowymi.
Z przepisu wychodzi ok. 8 placów



Kaiserschmarrn. Austriacki omlet cesarski.

Niby deser, ale czasem robimy na śniadanie. Za pierwszym razem jak byliśmy w Austrii to nie mogłam się nauczyć tego wypowiadać i w końcu musiałam zjeść naleśnika 😉

  • 2 jajka
  • 1/2 szklanki mąki owsianej
  • 1/2 szklanki mleka roślinnego
  • 2 łyżki miodu
  • garść namoczonych rodzynek
  • szczypta soli
  • cukier puder do posypania – ja daję cukier puder trzcinowy
  • powidła śliwkowe

Oddzielić białka od żółtek i białka ubić z solą. W osobnej misce utrzeć jajka z miodem. Kolejno dodawać mleko i mąkę. Na koniec do masy dodać białka i delikatnie wymieszać na jednolitą masę. 
Smażyć jak omlet, z obu stron. Ja smażę – jak prawie wszystko, na oleju kokosowym.
Jeżeli w trakcie przekładania omlet się „uszkodzi” to nic, bo na koniec trzeba go pokroić na mniejsze części używając drewnianej lub teflonowej łopatki.
Kawałki omleta posypać  cukrem pudrem i jeść z powidłami.
Przepis na 2 omlety.



Trochę inne kokosanki.

Robię te ciasteczka jak zostają mi powidła śliwkowe np. po Kaiserschmarrnie 🙂 Tak naprawdę są to ciasteczka z kleiku ryżowego, ale moja zmodyfikowana wersja. Można też zrobić wersję bez jajek

  • 1 paczka kleiku ryżowego bezsmakowego -190gr
  • 3 jajka
  • 250 g masła klarowanego, w temperaturze pokojowej lub 200gr oleju kokosowego
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • ½  szklanki cukru trzcinowego drobnego lub cukru kokosowego
  • wanilia lub ekstrakt z wanilii (nie jest to konieczne)
  • 4 łyżki wiórków kokosowych
  • powidła śliwkowe

Utrzeć z mikserze cukier, wanilię i masło na jednolitą masę, potem dodawać stopniowo kleik ryżowy jajka i wiórki. Uformować na blaszce kulki z ciasta, można zrobić dziurkę na drzem, ale nie jest to konieczne. Na każde ciastko nałożyć pół łyżeczki powideł.
Piec prze 15-20 minut w piekarniku nagrzanym do 170 stopni.
Można zrobić też wersję czekoladową – dodając do ciasta półtorej łyżki naturalnego kakao.
Ciastka są chrupiące z zewnątrz i miękkie w środku do tego śliwki dają fajny kwaśny smak.

Przepis na ok. 20 średnich ciastek

Smacznego !!!

Zaczynamy !

Ktoś mi kiedyś powiedział, że powinnam bardziej dzielić się swoją wiedzą i opowiadać o moich różnych „przygodach”…

Cały ten zwariowany rok 2018 pracowałam, żeby zrealizować mój cel i w końcu uruchomić bloga. I właśnie dzisiaj przyszedł na to odpowiedni moment. Teksty pisałam przez ostanie pół roku, więc będę sukcesywnie je publikować, a że planów na rok 2019 jest dużo, myślę, że będzie jeszcze więcej ciekawych wpisów.

Ten rok był pełen wyzwań, które zmieniły bardzo dużo w naszym życiu i czasem trzeba po prostu wszystko zmienić o 180 stopni, żeby wszystko w życiu się zaczęło układać tak jak powinno.

Nigdy nie jest łatwo jak trzeba przestać robić to co się kocha, a tak właśnie było w naszym przypadku.  „Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą” oraz  „Prawdziwy sportowiec bowiem walczy do końca. Nawet, jeśli wie, że dobiegnie na metę ostatni, nie przestaje biec.” I nie chodzi tu wcale o sport, ale o życie.

Między innymi właśnie o tym będzie można przeczytać na moim blogu.. No to co? Let’s go. Pierwszy wpis o wyjeździe na Tour de France.

„Gdy doświadczasz w życiu wyzwań i problemów to pamiętaj, że one nie pojawiły się po to, żeby Cię rzucić na kolana, zdołować, załamać, ale po to, abyś stała się silniejsza, mądrzejsza  i uwierzyła w to, że choćby nie wiem co – zawsze dasz sobie radę !”